|
|
|
Kto mówi: Biada! kto mówi: Ach! U kogo jest kłótnia? U kogo skarga? Kto ma rany bez powodu? Kto ma zaczerwienione oczy? - Przyp. Sal. 23,29.
W Przypowieściach Salomona mało jest pytań. Natomiast w jednym wierszu jest ich, aż sześć. Jakie byłyby odpowiedzi, gdybyśmy te pytania zastosowalin jako zagadkę w grze towarzyskiej? Wydaje mi się, że rozwiązania byłyby trafne. Powiedzianoby: Pijak, nałogowy alkoholik? "Król alkohol", jak się wyraża Jack London. Salomon słysząc te odpowiedzi, powiedziałby: Zgadliście. To są "ci, którzy chodzą kosztować winnej mieszaniny. Nie patrz na wino jak się czerwieni, jak się skrzy w pucharze i lekko spływa do gardła. Bo w końcu ukąsi jak wąż, wypuści jad jak żmija".
Dlaczego tak niewielu korzysta z tej przestrogi? Dlaczego nie powstrzymuja ich straszliwe przykłady biblijne? Noe, Lot, uczta króla Belsazara. Wino obiecuje radość i pociechę, ale nadużywane prowadzi do biadania, kłótni, skarg, ran. Pijaństwo nie było głównym grzechem Izraela, ae zdaje się być nałogiem zakorzenionym w świecie. Biblia mówi w 150 wersetach, rozproszonych po wszystkich księgach, jakim złem jest pijaństwo. Pismo Świete częsciej móei o grzechu pijaństwa niż o bluźnierstwie, kradzieży, cudzołóstwie lub obłudzie. Któż zmierzy zło wyrządzone przez alkohol, którego owoce spotykamy w rodzinach, w szpitalach, w więzieniach, w zakładach dla obłąkanych? Słusznie powiedział jeden z mężów stanu, że: "Pijaństwo powoduje większe spustoszenia niż wojna, zaraza i klęska głodowa razem wzięte". Albert Schweitzer pisze: "Z ośmiu niegdyś potężnych plemion pozostały tylko szczątki. tak zostały zdziesiątkowane przez wódkę". A jeden z pastorów afrykańskich rzekł: "Dziękujemy wam chrześcijanie, bracia z Europy, że przynieśliście nam Ewangelię. Ale są też chrześcijanie, którzy przysyłają nam alkohol. A ten jest dla nas równoznaczny ze śmiercią".
Czy jest ratunek dla tych, którzy wpadli w ten straszliwy nałóg? Tak! U Jezusa. On mówi: "Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie".
Bóg sam może świat zniszczyć i drugi wystawić, a bez naszej pomocy nie może nas zbawić -
Adam Mickiewicz
(Tylko Jezus - rozmyślania na każdy dzień roku str. 376-377)

ŚWIADECTWA URATOWANYCH ALKOHOLIKÓW
Działalność BK w Polsce najdobitniej może opisać fragment świadectwa J. E. Pilcha:
„Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie” (Jan 8,36). Kochani, to jest prawda, że jak Janek mówił: żadne Bulowice, żadne lekarstwa, nic jednak człowieka nie uwolni, jedynie Pan Jezus. Już jako młody chłopak wpadłem w nałóg alkoholu. Kochani, nie jest prawdą, że same ty najgorsze chachary wpadają w ten nałóg, bo różni ludzie są w nałogu. I ci, co można powiedzieć, niewykształceni, i ci, co na stanowiskach są, szatan do każdego ma dostęp(…). Ja byłem coraz gorszy, coraz bardziej nerwowy(…), pewnego razu przychodzi żona i mówi: wiesz, wyjedź sobie na takie wczasy, przyjdzie cię zaprosić sąsiad (…). Kiedy my przyszli do Wisły podjeżdża nyska, ten mój kolega przyjyżdżo, roześmioty taki, taki nawet jakiś ładniejszy wyglądoł, bo on taki kudłaty też chodził. Myślę, Toś ty je? Wito mnie, mało, to mnie jeszcze ścisko, coś nie tak z nim. Pojechali my wtedy do Wapienicy na te cztery dni. Myślę, co tam będą ze mną robić? Kiedy już tam jechałem, to myślałem – zamknąć mnie chyba nie zamkną? Jak cztery dni to ja nie wytrzymiym bez piwa, na cztery dni, ale zdążyłem zauważyć sklep. Zdążyłem zauważyć, że tam niedaleko jest piwo w tym sklepie. Były tam świadectwa, i właśnie też ten tam miał mój kolega świadectwo i Bracia z Niemiec mieli świadectwo (…). Już pamiętam w drugim dniu była śpiewano pieśń, my z harfy śpiewali wtedy tam: „Gdy nie możesz już rady sobie dać, do Jezusa idź, wiarą się Go chwyć…” (…). W trzecim dniu była śpiewana pieśń: „Jak jestem, idę całkiem tak, pod krzyża Twego święty znak, ozdoby mnie biednemu brak, więc idę już, Baranku mój…”. Kochani, to była pieśń dla mnie. Ja taki, jakim byłem, brudny, niepoprawiony taki, myślałem: Panie!!! Żebym to mógł skorzystać z tej chwili. Wyszedłem z bratem, ja się po prostu bałem, że coś się jeszcze może ze mną stać. Kochani, wyznałem te grzechy i zostałem uwolniony. Przez te lata Pan mnie prowadzi(…). Przez tych dziewiętnaście lat mnie prowadzi. Dziękuję Panu za to, że jesteśmy jedno, i córki, i żona. ( 1994) Właśnie z takich ludzi jak J. E. Pilch wyłonili się liderzy, którzy z czasem założyli własne grupy misyjne pomagające osobom uzależnionym od alkoholu i ich rodzinom.

Świadectwo jednego z naszych uczestników grup BK
Mam na imię Marek,jestem53 letnim mężczyzną.Mam żonę Marię i córkę Małgorzatę.Żona ma syna Rafała,który jest moim pasierbem.Jest to moje drugie małżeństwo.Z pierwszego małżeństwa mam syna Łukasza.Jak to się zaczęło-otóż jak w tysiącach innych przypadków zacząłem sięgać po alkohol,aby złagodzić przykre stany emocjonalne i dlatego,że alkohol dawał mi poczucie siły.W późniejszym okresie piłem dlatego,aby uniknąć złego samopoczucia(kac).W między czasie ożeniłem się i urodził mi się syn i tak jak alkohol pisze swój scenariusz tak ja postępowałem.Żona mnie zostawiła,konsekwencją był rozwód i utrata we własnym mniemaniu wszystkiego.Dalej wyglądało to tak-praca-porzucenie pracy,praca-porzucenie pracy itd.,itd.,aż dotknąłem DNA.Podjąłem leczenie na oddziale odwykowym,jednak nie byłem gotowy by podjąć leczenie.Piłem z przerwami dalej,ale mówiąc kolokwialnie utrzymywałem się na powierzchni.W między czasie poznałem przyszłą żonę i to małżeństwo też było by skazane na rozpadnięcie gdyby nie silna wola mojej żony i jej zdecydowana postawa wobec mnie i mojego picia.Spowodowało to moje opamiętanie.Powoli zacząłem stawać na nogi.W roku 2002 zostałem zbawiony przez przyjęcie do swojego serca Jezusa Chrystusa,który od tej pory stał się moim Panem.Dopiero od tego momentu stało się dla mnie całkiem jasne,komu zawdzięczam to,że nie sięgam po alkohol.Po przyjęciu Jezusa do swojego serca zostałem również uwolniony z długoletniego(ponad 30 lat) nałogu nikotynowego.Moje życie i życie mojej rodziny zaczęło wracać do właściwych wymiarów do wymiarów Chrystusowych.3 Września 2006 roku byłem na spotkaniu Błękitnego Krzyża w Puławach,które prowadził Jarek Bator.Od tego momentu zaangażowałem się w tą organizację.Pierwsze spotkanie organizacyjne Błękitnego Krzyża w Radomiu odbyło się 30.09.2006.3-4 Luty 2007 pobyt w Bielsku Białej na szkoleniu wolontariuszy Błękitnego Krzyża,wspaniały czas dużo wiadomości dotyczących uzależnienia i współuzależnienia.Zadaję sobie czasem takie pytanie-dlaczego jestem w tej organizacji?.Jestem tam z prostego powodu-chcę pomagać innym,którzy mają jakikolwiek problem z uzależnieniem.Chcę pomagać ludziom,którzy są wykluczeni społecznie,którzy myślą o sobie,że nie ma dla nich ratunku.Wierzę w to głęboko,że Boża Moc może podnieść każdą udręczoną duszę.

Urodziłem się w rodzinie z problemem alkoholowym. W wieku 16 lat zacząłem pić i upijać sie regularnie. Opuszczałem zajęcia szkolne, a później miałem podobne przypadki w pracy. W wieku 19 lat miałem powazny wypadek w katastrofie kolejowej w którym doznałem poważnego urazu kolana. Leżąc po operacji na oddziale ortopedycznym wraz z innymi pacjentami upijalismy się alkoholem każdego wieczora. Picie sprawiało mi przyjemność i chwilową ulgę, która po niedługim czasie przynosiła mi cierpienie. Z tego powodu zaczęła cierpieć moja rodzina. Wszczynałem w domu awantury z byle powodu i wynosiłem z domu to co przedstawiało jakąkolwiek wartość, aby spieniężyć to na alkohol. Z powodu mojego nadmiernego picia i destrukcji, którą wywołał w moim życiu alkohol znalazłem się na oddziale jednego ze szpitali psychiatrycznych. Tam poznałem człowieka, który mówił cos o Bogu i pożyczył mi Nowy Testament. To był punkt zwrotny w moim życiu. Pewnej niedzieli poszliśmy do jednego z protestanckich kościołów w tym mieście, gdzie świadomie uwierzyłem w Pana Jezusa Chrystusa. Odrodziłem się na nowo. Moje grzechy zostały przebaczone, a ja stałem się nowym człowiekiem w Chrystusie. Stało to się 27 maja 1990 roku. Zostałem uwolniony od alkoholu i nikotyny. Ponieważ nie byłem świadomy, że jest coś takiego jak uzależnienie alkoholowe. Po jakimś czasie w przystępie głupoty spróbowałem alkoholu co w moim przypadku przyniosło katastrofalne skutki. Piłem jescze więcej. Owszem miałem wymuszone okresy abstynencyjne, najdłuższy 6 miesięcy, ale w ciągu 8 lat była to dla mnie ciągła porażka. Jako kulejący chrześcijanin ożeniłem się, ale moja żona nie wytrzymała ze mną zbyt długo. Uczęszczałem do AA, Klubów Abstynenta oraz miałem kilka podejść do terapii uzależnień, skutek był mizerny. Dalej piłem. 29 listopada 1998 roku po szczerej modlitwie do Jezusa przeżyłem uwolnienie od tego diabelskiego nałogu. Dzięki Panu Jezusowi mogłem ukończyc terapię, a także poznać funkcjonowanie grup trzeźwościowych. W 2002 roku nawiązałem kontakt z Błękitnym Krzyżem w którym do dnia dzisiejszego utrzymuję swoją wolność od uzależnień. Moja żona wróciła do mnie, moja mama, która miała również problem alkoholowy dzięki działalności Błękitnego Krzyża również przestała pić. Do dnia swojej śmierci nie tknęła ani kropli alkoholu dzięki łasce Pana Jezusa Chrystusa.
Jarek
Pochodzę z rodziny dosyć stabilnej, nie mającej żadnych konfliktów z prawem, konfliktów wynikających z picia alkoholu. A jednak w moim domu alkohol zajmował dosyć poważną pozycję. Urodziłem i wychowałem się w Szczecinie w rodzinie robotniczej. Ojciec mój początkowo był żołnierzem zawodowym w KBW, ale po 10 latach służby odszedł do cywila i zaczął pracować w Stoczni remontowej jako stolarz. Popołudniami dorabiał prywatnie jako stolarz. Pieniędzy nam nie brakowało. Mieszkaliśmy razem z rodzicami mojej matki. Dziadek był kierowcą w MPK, a babcia pracowała w zieleni miejskiej. Wydawać by się mogło, że w tej rodzinie nie ma czasu, ani miejsca na alkohol, ale to tylko pozory. W tej rodzinie piło się często i dużo, prz każdych okazjach. Dziadek mój wielokrotny wzorowy kierowca MPK po pracy zabierał mnie na bazę gdzie wypijał spore ilości alkoholu. Oczywiście mnie jako przyszłemu kierowcy odpalano działkę w postaci maczania palca w musztardówie, albo zlizywania szyjki od butelki. Miałem wtedy niespełna 9 lat. Sytuacje takie zdarzały sie również w domu przy różnych okazjach. Na początku lat 70-tych wyjechaliśmy ze Szczecina na wieś w woj. lubelskim. Idąc do szkoły wiejskiej maiłem już duże doświadczenie z alkoholem, dzięki czemu łatwiej było mi poznać rówieśników. Upijać się alkoholem z utratą świadomości zacząłem doświadczać w 7 klasie. W szkole zawodowej sam organizowałem imprezy alkoholowe. W wojsku ukończyłem szkółkę o specjalności elektronika i zostałem żołnierzem zawodowym w jednostce lotniczej. Podczas swojej służby wojskowej piłem dużo i często i wylądowałem w domu z zaawansowanym zespołem uzależnienia alkoholowego. Kiedy się ożeniłem i urodziła się córka ja piłem coraz więcej. Ze mną było coraz gorzej byłem na odwykach hostelach itp. Wynik był zerowy. Po kolejnen juz terapii, gdy mieszkałem w hostelu dla trzeźwiejących alkoholików przyszli ludzie ze Zboru chrześcijańskiego i głosili ewangelię. Wtedy oddałem swoje życie Jezusowi jako Panu i Zbawicielowi. Po około pół roku ochrzciłem się, ale moje problemy alkoholowe trwały nadal. Dopiero kiedy szczerze wyrzekłem się alkoholu i odwróciłem się od grzechu wołając do Jezusa zostałem uwolniony. Po 6 latach rozłąki zeszlismy się z żoną na nowo. Od 2003 roku jestem związany z Błękitnym Krzyżem.
Jurek
|
|
|